PCHŁAPCHŁA
Misiumisiu?
MISIUMISIU
Mmm…
PCHŁAPCHŁA
A jak wyrośniemy?
MISIUMISIU
Mmm…
Nie jestem wielologiem…
PCHŁAPCHŁA
Biologiem, Misiumisiu, biologiem.
MISIUMISIU
Nie jestem wielologiem, Misiumisiu, wielologiem;
ani czarno kraczącą wroną,
ale ty już chyba nie urośniesz droga Pchłapchło.
PCHŁAPCHŁA
Ach, Misiumisiu, nie o takie wyrośnięcie mi chodzi.
MISIUMISIU
A jakie Pchłapchło?
Wiem, wiem!
Może ciasta drożdżowego na babeczki?
To dopiero pyszne wyrośnięcie!
Mmm…
PCHŁAPCHŁA
Misiumisiu!
Co jak wyrośniemy z marzeń?
MISIUMISIU
Mmm…
Czy to znaczy, że będą już dla nas za małe, tak jak za małe
są zawsze babeczki, na moją zawsze dużą na nie ochotę?
PCHŁAPCHŁA
Nie, Misiumisiu.
Co jeśli przestaniemy marzyć w ogóle?
MISIUMISIU
Mmm…
Wiesz Pchłapchło?
Czasami zadziwia mnie dokąd skaczą twoje myśli.
PCHŁAPCHŁA
Ależ to bardzo ważne pytanie Misiumisiu!
MISIUMISIU
Mmm…
No tak, tak.
Ale po co do niego tak od razu skakać i go rozgryzać?
Lepiej skoczyć do spiżarni i wziąć na ząb coś słodszego.
Ot, choćby i ciągle za małą, na moją dużą ochotę, babeczkę!
PCHŁAPCHŁA
Ech, Misiumisiu.
Przecież bez marzeń wszystko nam się rozmaże.
MISIUMISIU
Rozmaże?
PCHŁAPCHŁA
No tak!
Wszystko stanie się niewyraźne.
MISIUMISIU
Mmm…
Wyraźnie się dziś nie wyspałaś Pchłapchło.
PCHŁAPCHŁA
Misiumisiu!
Wyrośnięcie z marzeń, to najstraszliwszy możliwy wyrost!
MISIUMISIU
Mhm…
Może niepotrzebnie martwisz się na ten wyrost Pchłapchło?
PCHŁAPCHŁA
No, ale…
MISIUMISIU
O czym marzysz Pchłapchło?
PCHŁAPCHŁA
Żeby nie wyrosnąć!
MISIUMISIU
Pchłapchło?
PCHŁAPCHŁA
Tak Misiumisiu?
MISIUMISIU
To ja cię będę od dzisiaj uważnie mierzył wzrokiem.