
Znalazła się pod wieczór i zagubiona owieczka. Spokojnie skubała obłoki.
– To wbrew prawom! – kręcili nosami testamentowi prorocy.
Pod nosem zaś uśmiechał się pastuszek.
Potem wyrozumiale skreślił dla proroków słów kilka:
Wybaczcie jej. Prawa, miłość nie zna wcale. I wciąż się gubi na dobre.